wakacje uważam za rozpoczęte! dziękuję za dziś siostra <3 KOCHAM CIĘ.
a tu filmik, o którym ona nie wie -
poniedziałek, 25 czerwca 2012
czwartek, 21 czerwca 2012
klasa VKR!
Moja klasa...VKR
Co mogę o tej klasie napisać? Wspaniali ludzie, naprawdę wspaniali - ciepli, uczynni, kochani, pomocni, śmieszni, sprawiający że masz ochotę wstać każdego dnia rano i jechać do szkoły, która zdaje się być męczarnią trwającą ''aż'' całe dziesięć miesięcy, które z Nimi zleciało okropnie szybko...Każdy jest inny, cudowny na swój sposób, każdy ma swoje upodobania, zdanie na każdy temat - niemniej jednak każdy ma do siebie ogromny szacunek, bo łączy nas jedno i to samo - jesteśmy po prostu obcokrajowcami i choćby nas tutaj nikt nie chciał, my jesteśmy zawsze razem. Rozumiemy się jak nikt i pomagamy sobie choćby w najmniej możliwych momentach. Przywiązanie jest ogromne do takich ludzi, bo wspomnienia, które po nich w mojej głowie i sercu pozostały są niczym skarb - każdy dzień, każda lekcja, każda przerwa i wolna chwila spędzona razem to było coś wyjątkowego, coś co naprawdę zostanie w naszych sercach na zawsze, bo nie sposób zapomnieć tak wielu wspaniałych chwil... Były wczoraj łzy i ogromny żal, że to już koniec naszej wspólnej przygody, jest mi cholernie przykro, że nasze drogi się rozchodzą, ale dzięki Nim nauczyłam się wielu wspaniałych wartości życiowych i stałam się lepszą osobą, dziękuję im za to, już tęsknię...
Rozdanie dyplomów.
i koniec...
W tym poście tylko kilka zdjęć z wczorajszego rozdania dyplomów, to było trudniejsze niż myślałam, że będzie... Praktycznie cały wieczór przepłakany, spędzony na pożegnaniach, przytulaniu i życzeniu sobie powodzenia w nowych szkołach. Najlepszy przyjaciel już na lotnisku w Niemczech, a niedługo Wenezuela, przyjaciółka w weekend do Kolumbii, a jeszcze inna koleżanka do Włoch, a później Miami bez powrotu... Będę niesamowicie za Nimi wszystkimi tęsknić, bo ostatni rok był najlepszym rokiem z całego mojego życia. Łączy nas przyjacielska więź, miłość i cała masa wspomnień - za co im strasznie dziękuję...Już tęsknię, już wczoraj tęskniłam kiedy jeszcze byłam z Nimi.
Do następnego! Buziaki.
poniedziałek, 18 czerwca 2012
Techniek!
TECHNIKA!
Ostatni już poniedziałek tego roku szkolnego i ostatni poniedziałek z moimi ludźmi w tej szkole, który praktycznie cały upłynął we łzach, będę za Nimi wszystkimi tak strasznie tęsknić. Ta szkoła wniosła wiele do mojego życia, wiele zmieniła w moim życiu i zmieniła także moje światopoglądy, poszerzyła moje horyzonty i pozwoliła stać się bardziej tolerancyjną osobą... Będę za wszystkim tęsknić, a w szczególności za tymi osobami, które przez ostatnie dziesięć miesięcy mojego życia kolorowały je swoimi charakterami i osobowościami, które są tak różne i niezwykłe, że razem tworzą coś wspaniałego. W środę wieczorem to dopiero będziemy wszyscy płakać... Wszystkie książki ze szkolnej szafki już zabrane, stoi zupełnie pusta, numer 253 oddaję teraz siostrze, która jeszcze tam zostaje, a ja opuszczam to miejsce z całą masą pięknych wspomnień i sercem pełnym osób, które zostaną w nim na bardzo długo. Już tęsknię!
Buziaki.
niedziela, 17 czerwca 2012
Haters gonna hate.
Haters gonna hate...
Nie wiem od czego zacząć, a tym bardziej na czym skończyć, ale może od początku - przepraszam wszystkich, którzy tutaj wchodzą z najmniejszą choć przyjemnością, a nagle właśnie teraz, na tym blogu muszą czytać coś takiego, ale po prostu muszę, wybaczcie.
Nie wiem co Wam wszystkim, którzy mnie tak strasznie próbują 'hejtować' zrobiłam i dlatego po długich namysłach i przemyśleniach postanowiłam napisać Wam tutaj od A do Z co tak naprawdę we mnie siedzi, co myślę o Was, o osobach, które czytają moje posty i o tych które mnie 'lubią' bądź nie, chcę żebyście mieli po prostu wszystko przejrzyście co do mojej osoby podpinacie poukładane w głowie, bo chyba panuje tam wielki chaos.
Jest mi w dużej mierze przykro, że mierzycie mnie miarą kogoś bezwartościowego, nie wiem czym to spowodowane - tym, że mieszkam w innym kraju? Tym, że jest mi tu lepiej, a może tym, że po prostu od dłuższego czasu bardzo mi się układa i nie mam swojemu życiu nic do zarzucenia, a tym bardziej ani jednej kwestii, na którą mogłabym narzekać?
Nie wiem co Wam tak naprawdę wszystkim moja osoba przeszkadza, zmieniłam się? To fakt i nie zaprzeczam, nawet w najmniejszym stopniu nie zaprzeczam i nie mam zamiaru tego robić, bo jestem po prostu i najzwyczajniej w świecie świadoma tego, że się zmieniłam i że nie ma już dawno tamtej Natalii jaką Wy, którzy mnie znacie wciąż macie w swoich głowach bądź wspomnieniach, ale nic nie poradzę na to, że także dojrzewam do pewnych kwestii z czasem, zmieniam wciąż w pewnym stopniu swoje poglądy na otaczający mnie świat i ludzi i po prostu wraz z tym wszystkim zmienia się cała moja osoba, moje wnętrze, a także mój wygląd... Kiedyś jedne rzeczy stanowiły dla mnie coś wartościowego, dziś są to zupełnie inne, a zaś za rok może być to także co innego, dlatego nie rozumiem dlaczego każdy dziwiąc się takimi zmianami próbuje mi jeszcze dać bardzo niedelikatnie przez głupie komentarze pod postami, do zrozumienia, że jestem inna, zła, gorsza, nie taka, niefajna i tak dalej... Chciałabym żebyście wiedzieli, że to że napiszecie mi tu jeden komentarz więcej bądź mniej nie zrujnuje mi życia, nie załamię się, nie będę próbowała zmienić siebie ani swojego życia, bo komuś z Was się to po prostu, ot tak nie podoba. Zdaję sobie sprawę z tego, że kiedyś byłam zupełnie inna, ale nie rozumiem Was zrzucających winę na to, że wyjechałam do innego kraju, by mieszkać, żyć i się rozwijać, to dla mnie niepojęte i po prostu nie mieści mi się to w głowie, jak można od ponad czternastu miesięcy jak tutaj jestem wciąż wypominać mi to, że się wyprowadziłam bądź twierdzić, że się tym szczycę, chwalę bądź czuję się lepsza, bo tutaj mieszkam. Fakt - życie tutaj jest dla mnie dużo lepsze, mam więcej swobody, wolności, od dłuższego czasu dobrych przyjaciół, co też nie przyszło od tak na pstryknięcie palcami i co staram się jak nigdy doceniać, bo to dla mnie wciąż i od zawsze najważniejsza wartość w życiu - przyjaźń. Nikt z Was mnie tak naprawdę teraz nie zna, a próbuje oceniać, każdy z Was porównuje mnie ze starą Natalią, ale na jakiej podstawie? Na podstawie postów? Zdjęć? To nie jest podstawą do oczerniania mnie, do mówienia rzeczy nie pokrywających się zupełnie z prawdą. Rozumiem - nie każdy musi mnie lubić, podzielać ze mną swoje zdanie, akceptować mnie, podziwiać, uwielbiać, ba! Nikt nie musi tego robić, od nikogo z Was tutaj nie oczekuję - dodaję posty, bo to lubię, bo robię to niemalże od zawsze, bo daje mi to w pewien sposób większą wolność słowa, bo lubię czasem dzielić się z ludźmi tym co u mnie, ale wcale nie oczekuję tutaj od nikogo ubóstwiania mnie, ani pisania mi jaka to ja jestem wspaniała, bo dodałam post -NIE. W sieci jest cała masa blogów takich jak mój, ponadto jest cała masa blogów, które są lepsze i tego też się nie wstydzę, bo tak naprawdę nie ma czego - zawsze trzeba iść do przodu, a gdybym miała cały czas patrzeć na to co myślą o mnie niektórzy bądź większość z Was - nie doszłabym do niczego... Nie jestem tu od kochania, uwielbiania mnie, cieszenia się mną, chwalenia mnie - jestem tu, bo chcę, bo wiem, że są jeszcze tutaj ludzie, którzy wchodzą tutaj, bo lubią czytać moje posty, bo cieszą się moim szczęściem, bo uśmiechają się kiedy u mnie w życiu coś się dzieje, coś się zmienia, kiedy wszystko idzie na przód i dla takich ludzi także tutaj jestem, a przynajmniej staram się być.
Nie podoba się? Nie wchodź, nie czytaj, nie oglądaj zdjęć i daruj sobie zbędne komentarze, bo mi one naprawdę ani do szczęścia nie są potrzebne, ani niczego w moim życiu nie zmieniają, marnujesz tylko swój, a przy okazji i mój czas.
HATERS GONNA HATE, pozdrawiam.
Linda&Tran!
środa, 13 czerwca 2012
Czasem wszystko ucieka nam spod kontroli, staje się tak niemożliwe do złapania, tak nienamacalne i tak cholernie trudne do utrzymania przy sobie. Mija czas, dużo czasu, cała masa bezcennego czasu, z którym my nie robimy nic i oczekujemy w zamian cudu. Po czasie okazuje się, że mieliśmy wszystko czego pragnęliśmy, ale przez nieuwagę to tak po prostu od nas odeszło lub pozwoliliśmy temu zwyczajnie odejść. Nienachalnie lecz w pewien sposób cholernie zauważalnie pokazujemy światu jak nam bardzo źle, ale czy ktoś to widzi? Czy ktoś powinien to właściwie widzieć? Nie, nikt tego nie widzi, nikt nie powinien widzieć, ani zauważać nas w takowym stanie niepewności i braku wiary w cokolwiek, a do tego próbujących zwrócić uwagę na siebie i krzyczących niemo jaki to świat jest zły, jak to nas wszystko strasznie krzywdzi, nikt nie powinien nas widzieć.
Źle, jest Ci źle, czujesz, że wszyscy dookoła patrzą tylko na Ciebie i widzą, co się z Tobą dzieje, a tak naprawdę nie widzi Cię nikt. Każdy w pośpiechu żyje swoim życiem, chociaż Ty powoli umierasz sam w sobie i masz nadzieję, że ktoś to w porę zauważy, ale pomyśl... czemu ktokolwiek miałby to zauważyć, skoro Ty sam w porę tego nie zauważyłeś? Nie zauważyłeś czasu, który minął i którego nie wrócisz, a który był czasem dającym Ci szansę na zmianę czegoś w Twoim życiu tak by to życie stało się lepszym - dla Ciebie, dla nas...Czasem braknie mi słów na to, jakimi ludzie są głupcami - nie widząc prostych, najmniejszych dla reszty otaczających ich ludzi, właściwie niezauważalnych i błahych rzeczy, nie postrzegając pewnych wartości życiowych całkiem z innej strony - oczekują od życia czegoś na co tak naprawdę nie zasługują i z takim podejściem nie zasłużą na to nigdy.
Pozdrawiam, doltcik.
wtorek, 12 czerwca 2012
32days
Subskrybuj:
Posty (Atom)