piątek, 29 lipca 2011

it's friday!


Zauważyłam, że wielu z Was jest ciekawych, co tak naprawdę czuję przez wyjazd tutaj, a więc spróbuję się na Was otworzyć, po raz kolejny.

~*~

Czym kierowałam się podejmując tak ważną decyzję ? 
Nie była to decyzja podjęta z dnia na dzień, czy zupełnie nieprzemyślana, a żeby ją podjąć potrzebowałam prawie dwunastu miesięcy, przez które dorosłam i dojrzałam do pewnych kwestii, a między innymi do tego, że rodzina jest najważniejszą wartością w życiu, a moja niestety przez ostatnie cztery lata bardzo ucierpiała i niestety, a może na szczęście, to zmusiło mnie do zdecydowania się na pozostawienie swojego domu, swojej szkoły i przyjaciół, by ratować to co w życiu najpiękniejsze. 

Jak się czułam ze świadomością, że to wszystko jest pewne ?
Na pewno było mi ciężko, przeżywałam to bardzo mocno, a najbardziej bolało mnie to, że większość ludzi będących obok mnie bolało to równie mocno, a przynajmniej na to wyglądało. Z jednej strony modliłam się, by to wszystko udało się, tak jak sobie to zaplanowałam, a z drugiej strony, płakałam nocami, bo było mi po prostu źle. Ostatnie dwa tygodnie przed wyjazdem były najcięższymi tygodniami w moim życiu, przestałam chodzić do szkoły, bo wiedziałam, że łzy nie dadzą za wygraną nawet tam, a ja nie chciałam robić niepotrzebnego zamieszania wokół siebie i pokazywać jak bardzo jest mi źle. Te ostatnie dni były ciężkie, ale zarazem dawały mi powody do radości, jakimi były chociażby listy, które dostawałam do domu, małe upominki, urocze misie, zdjęcia i masa wiadomości, na photoblog'u, na facebook'u, wszędzie. W tamtym czasie uświadomiłam sobie jak wielu osobom stanowiłam w życiu jakąś małą część, jak wielu osobom na mnie zależy, ale wtedy nie było już odwrotu, a mi z każdym dniem było co raz bardziej przykro, bo jednak tam się wychowałam, tam nauczyłam się żyć, a musiałam to wszystko zostawić, opuścić. 

Czy żałuję ? 
Nie chcę żałować niczego w życiu, a na pewno nie decyzji na tak wielką skalę, które zmieniają całe moje życie. Nie żałuję, chociaż momentami bywa ciężko, a początki, które jak dla mnie wciąż trwają są trudne, nie żałuję i mogę to śmiało mówić każdemu kto o to zapyta, bo choć nie mam tutaj przyjaciół, a osób które do mnie piszą jest co raz to mniej, jestem w małym stopniu szczęśliwa, bo od czterech miesięcy mogę cieszyć się tym, co dla wielu jest tak normalne i mało ważne. Mogę czerpać radość chociażby z każdego poranka, w którym budzi mnie tata, którego tak mi brakowało, mogę cieszyć się z każdego popołudnia, w którym jemy rodzinny obiad, o czym też marzyłam. Niby nic takiego, ale z tatą cieszy bardziej, dużo bardziej. 

Osobiście nie życzę nikomu przeżycia czegoś takiego, ale jeśli już ktoś z Was będzie do tego zmuszony, przyjmijcie to godnie i postarajcie się to wykorzystać jak szansę, a nie zmarnować jak coś mało ważnego, bo to w końcu zmiana nie na jeden dzień, tydzień, czy miesiąc, to całe wasze życie!

Dziękuję, miłego dnia.

7 komentarzy:

  1. O ja, normalnie coraz bardziej mnie szokujesz, oczywiście w pozytywnym znaczeniu. Ja nie wiem jak Ty to robisz, że potrafisz odnaleźć się w każdej sytuacji. Ja bym nie potrafiła opuścić kraju. Ale dobrze, wybrałaś przeprowadzkę, bo rodzina jest najważniejsza i właśnie Ty to udowodniłaś. Pozdrów tatę ; D A jeszcze mam jedno pytanie. Jak się rodzeństwo i mama odnajdują się w nowym kraju?

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam takie samo zdanie ja Ty - rodzina jest najważniejsza. Ciszę się razem z Tobą twoim szczęściem i mam nadzieję, że nigdy nie będziesz żałowała tej decyzji ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. a co się stało z mamą?
    przepraszam że pytam:)
    ale,przemyślałaś wszystko i zrobiłaś tak jak ci serce mówiło,życzę miłego życia w nowym miejscu :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż chcę się czytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. a co to za straszne wydarzenie, które się odbyło w twoim życiu?

    OdpowiedzUsuń
  6. jak to przeczytałam to przeszły mnie ciarki ;) podziwiam Cię, że chociaż było ciężko i w pewnych momentach nie dawałaś rady to nie żałujesz. Kocham czytać to co piszesz ale dzisiejsza notka normalnie mnie ujeła jeszcze to o rodzinie i tacie to już w ogóle <3
    kurde ale zajebiście jest czytać i patrzeć na tak pozytywną osobę jak Ty ;]
    pierwszy raz w życiu napisałam swój komentarz i powiem Ci, że nie żałuje ;D
    pozdrawiam i będę odwiedzać cały czas tak jak do tej pory ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. mnie za rok czeka taka decyzja, także do Holandii ;)Chodzisz do Polskiej szkoły? Jak dałaś sobie radę z nową szkołą? I nowymi znajomymi?

    OdpowiedzUsuń